sobota, 9 kwietnia 2011

Zmiany, zmiany, zmiany !

Pierwsza zmiana jaką możecie już dostrzec to język w jakim będzie prowadzony blog. Czyżbym zarzucił naukę tego języka? Nie, nauka przeszła na dużo lepszy obszar, mianowicie rozmowę. Ale… po kolei.



Belgia
Przygoda z tym krajem już się zakończyła. Ostatni post pisany był właśnie z Belgii, gdzie opisałem różnice między życiem tam a w Polsce. Ten post pisze już z innego kraju. Podróż do niego trwała 3 dni. Nie, nie jest to Australia czy Filipiny (może kiedyś?). Wybraliśmy się na południe, jadąc stopem przez Francję z Polakiem i Hiszpanem wspaniałymi ciężarówkami (wyobraźcie sobie, że taka ciężarówka niemal sama jedzie. Hiszpan siedział na boso po turecku na fotelu… może to normalne, ale dla mnie szok, pozytywny oczywiście). Dotarliśmy w ten sposób do San Sebastian gdzie musieliśmy się zatrzymać na jedną noc w hostelu. Wycieczka z San Sebastian do naszego celu zajęła nam kilka długich godzin. Gdy dotarliśmy na miejsce byłem zachwycony i… przerażony. Gdzie się znaleźliśmy?

Katalonia – Barcelona
Dotarliśmy do Barcelony całkiem późno w nocy. Co oczywiście turystom nie przeszkadza zajmować całej La Rambli. Musieliśmy skupić się na szukaniu noclegu, co nie było łatwym zadaniem po środku nocy i do tego w piątek. Po kilku godzinnym i kilometrowym marszu udało się znaleźć jakiś hostel. Jakiś – bo nie było to nic wspaniałego, a nawet akceptowalnego.

Przeraziłem się tego co zrobiliśmy. Mając niezbyt dużo pieniędzy udaliśmy się do wielkiego miasta przez prawie pół Europy jadąc stopem. Zawsze miałem szalone pomysły i plany, ale zawsze pozostawały one w sferze planów. To pierwszy raz, kiedy wcieliłem coś tak szalonego w życie i teraz, kiedy podołałem, jestem z tego dumny. Wprawdzie może nijak przejazd przez wielce cywilizowany kraj ma się z tym co robi Marcin, ale i tak jestem dumny i zadowolony. 

Dzień pierwszy obfitował w kolejne szukanie noclegu i tym razem się udało – oczywiście nie bez przebytych kilku kilometrów z 20 kilogramowym plecakiem. Udostępniono nam kanapy w hostelu, gdyż cały był pełny. I tu jest ważna lekcja – nigdy, nigdy nie jedź do wielkich turystycznych miast na weekend bez rezerwacji w hostelu. A wykonalne cokolwiek znaleźć.  Dzięki Facebookowi poznaliśmy Polaka (pozdro!). I dzięki niemu udało się znaleźć długoterminowy nocleg do końca marca. Więc czas ten mogliśmy poświęcić na szukanie pracy. Co w sumie się udało.

Barcelona – Praca
Na niemal każdym polskim forum o Hiszpanii ludzie już tu żyjący wszelkimi sposobami odradzają przyjazd kolejnego rodaka do tego pięknego kraju. Dlaczego? Bo nie ma pracy, bo nic nie znajdzie, bo to, bo tamto. Z tym samym spotkałem się w Belgii. Wyobraźcie sobie, że Polacy, którzy pracowali w pewnym zakładzie, gdzie potencjalnie była praca, nawet sami zaczęli mi szukać pracy, informując co gdzie jest i rozdając telefony, bylebym nie poszedł tam, do ich zakładu. Myślę, że to jedyny powód takiego zachowania. Im więcej pracowników ( w tym przypadku Polaków) tym większa konkurencja, tym mniej pracy (mimo, że Ci co już tu są tą prace mają). Co w tym wszystkim najśmieszniejsze praca tu, w Barcelonie, jest. Pierwszy przykład z brzegu: cztery restauracjo/bary w centrum i na każdym wywieszka Staff Wanted – jesteś kobietą? Znasz angielski? Doświadczenie w knajpie będzie atutem i od ręki masz prace. Można? Oczywiście.  Po oddaniu CV w ten sam dzień dostaliśmy odpowiedź. Niestety angielski to podstawa – hiszpański to dodatek w centrum Barcelony. Wierzę, że gdyby poszukać głębiej i dokładniej jest tego więcej. Wystarczy chcieć i nie słuchać pacanów z for. Oczywiście nie mamy co oczekiwać na wielkie pieniądze. Hiszpania to jeden wielki kryzys, ale myślę, że akurat w knajpach idzie zarobić tak, by żyć we wspaniałej Barcelonie.

Praca
Napisałem, że gdyby dogłębnie poszukać to by się coś znalazło więcej. Dlaczego sam nie szukałem głębiej ? Znalazłem prace w swoim zawodzie, mianowicie w branży gier komputerowych. Po wysłaniu niezbyt silnego portfolia, teście zrobionym na 10 calowym netbooku i bez internetu (niemal codziennie odwiedzaliśmy McDonalda w celu ściągnięcia referencji), stresującej i długiej rozmowie wpierw z przemiłą panią z działu HR, a potem z, jak się okazało, moim aktualnym seniorem i leadem. Na drugi dzień odpowiedź. I siup… Radość i euforia… Właśnie tutaj, w tej pracy mam zamiar doskonalić swój język angielski, a także lekko nauczać się języka hiszpańskiego… ale zaraz… a mieszkanie ?

Mieszkanie
Z tego co się niedawno dowiedziałem, ceny wynajmu mieszkań w Barcelonie są najdroższe w całej Hiszpanii. Nie znam dokładnego powodu takiego stanu rzeczy, ale stawiam na atrakcyjność tego miejsca. Prefekcyjna pogoda, Morze Śródziemne, piękne zabytki, widoki, palmy… Wyobraźcie sobie, że za pokój 2 osobowy w mieszkaniu dzielonym z rodziną Hiszpańską(nie do końca, ale nie wnikajmy…) trzeba zapłacić 350 euro. Jedyny plus tego, że rachunki są wliczone już. Ponoć za tą cenę można choćby w Madrycie wynająć konkretne mieszkanie, nawet z basenem. Ale Madryt to nie Barcelona.  Zrozumiane…

Jak szukać mieszkania w Hiszpanii? Od Montse z działu HR dostałem takie linki, więc i ja się nimi dzielę:


Linki mogą być skierowane na Barcelona, ale raczej obejmują całą Hiszpanie. Osobiście polecam Loquo nie tylko jako poszukiwarka mieszkań. To taki odpowiednik Gumtree polskiego.

Nie wierzyłem w skuteczność takich ogłoszeń, ale okazało się, że działają. Kiedy szukasz mieszkania czy też pokoju, napisz ogłoszenie, że TY też takiego szukasz. Sprecyzuj konkretnie co Cie interesuje, dołącz kilka informacji o sobie i efekt będzie piorunujący. Pierwszy telefon dostałem już 10 minut po opublikowaniu posta. O godzinie 23.45 :), a na drugi dzień mieliśmy już wynajęty pokój.

Dochód Pasywny
Przez te wszystkie zawirowania, przeprowadzki, prace bla bla nie miałem okazji zająć się tym na poważnie. W najbliższym czasie też nie będę mógł się zająć tym tak jakbym chciał, ale na pewno poświęcę temu więcej uwagi. W tym poście pisałem o stronie www.zaradni.pl . Niestety, jak wszyscy zarejestrowani dostałem maila od szefa całego serwisu z informacją o obniżce zarobków o 60 czy 70%. Co osobiście mnie nie motywuje już do prowadzenia tej działalności. A dziś w nocy kompletnie mnie zdemotywowało 28gr w tydzień. Fakt, że tylko za kilka porad… ale musiałbym uzyskać ok 100 razy więcej w tydzień, żeby po miesiącu uzbierać 100zł. Zaradnych odrzucam więc.

Aktualnie mam uruchomioną jedną stronę typowo sezonową, który ten sezon się właśnie kończy. Więc jej rozwijać też nie będę, zajmę się tym na trochę przed rozpoczęciem sezonu.
Mam na oku 2 programy partnerskie. Jednym z nich na pewno się zajmę konkretniej. 

Pozdrowienia z Barcelony gzdie 24*C ! ! !

4 komentarze:

  1. ee tam dajesz w Belgii tu wczoraj było 26C tylko palm brakuje, hehe ale po za tym to gratuluje wytrwałości rodacy : D

    OdpowiedzUsuń
  2. A w jakie programy partnerskie chcesz wejść, a może inaczej z jakiej niszy czy też tematyki???

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda ze jako Anonimowy... Turystyka badz finanse, chyba ze po drodze cos ciekawszego jeszcze znajde.

    @kimo - tu 24 a tam 24 to chyba bedzie inna odczuwalna temperatura

    OdpowiedzUsuń
  4. Polak sam nie zje i komuś nie da- mentalność psa ogrodnika ot co. Wiele osób nadmienia aby od rodaków za granicą trzymać się z dala. Już za 3 tygodnie rozpocznie się nowa fala ludzkich dramatów, z okazji otwarcia niemieckiego rynku.

    Niech się wiedzie my Lord, ja idę tymczasem padawanić w Unity i Maxie :D

    OdpowiedzUsuń